czwartek, 22 sierpnia 2013

Schabowy kontra Sojowy czyli Kuchnia okiem faceta.

W lewym narożniku Schabowy - mistrz, po prawej Sojowy - pretendent do tytułu!.






Sojowy kontra Schabowy.







Dzięki mojej wspaniałej dziewczynie tutaj znanej jako Par Par sam mocno zainteresowałem się kulinariami.
Tym wpisem miło mi jest powitać wszystkich kulinarnych bloggerów i, pewnie w większości, blogerek.
Jako prowodyr zakładki "kuchnia okiem faceta' będę starał się wrzucać tutaj smaczne kompozycje, które nijak mają się do słowa "wege". Jako że uwielbiam wszelkie potrawy mięsne, pizze, a niekoniecznie jedzenie typu fast food zapewniam, że będzie ciekawie!
Pierwsza walka na kulinarnym ringu:
Schabowy kontra Sojowy

1. Danie ziemniaki plus schabowy.

Czyli polski, tradycyjny obiad, który dla większości nas jest szczytem kulinarnych marzeń. W zależności od przypraw oraz grubości panierki, które mogą znacząco zmienić smak końcowy mięsa, schabowy smakuje dobrze z buraczkami lub chrzanem a najlepiej z gotowaną kapustą oraz sosem lub tłuszczem (jak na załączonym obrazku).

Próbowałem policzyć kaloryczność owego jedzenia i wyniki są następujące:

Ziemniaki (700 gram): 539 kcal (100 g. ok. 77 kcal)
Schabowy klasyczny, bez kości, z dodatkiem panierki: (180 gram): 569 kcal
Marchewka z groszkiem: 250 g  - 85 kcal (100 gram ok. 35 kcal)

Suma: 1193 kcal.

A tak niewinnie wygląda na zdjęciu, prawda? :)

VS

2. Ziemniaki plus schabowy sojowy.

Myślałem na samym początku, że nigdy nie odważę się na tak radykalny krok jak przygotowanie tradycyjnego, niedzielnego obiadu z sojowym gwoździem programu...

ale zrobiłem to.

Smak zupełnie znośny. Trochę jak pierś z kurczaka leżąca obok kebabów (a wszystko to dzięki przyprawie do kebaba i grilla które wpadły mi w ręce).

Werdykt: smakuje!

Także mężczyźni: nie bójcie się! Od dziś 'sojowy' nie oznacza, bynajmniej dla mnie, 'bezpłciowy' ; )

Kobiety odważne chciałbym w tym miejscu rozgrzeszyć z kłamstwa: co bardziej anty-wegańskich facetów możecie śmiało wkręcać i mówić im, że jedzą mięso z prawdziwego zdarzenia.

Bo przyznam, że cieżko się domyśleć co się tak naprawdę je po odpowiednim przyrządzeniu kotletów sojowych.

Ilość kalorii znacznie mniejsza niż w przykładzie pierwszym, bo:


Sojowe kotlety w panierce: 30 gram (to nie pomyłka, kotlety sojowe są leciutkie jak piórko i aby zbliżyć się do 100 gram trzeba zjeść całą paczkę!): 150 kcal 
Ziemniaki (700 gram): 539 kcal
Marchewka z groszkiem: 250 g  - 85 kcal

Suma: 774 kcal

Energetyczność mniejsza, a mogła być jeszcze bardziej zaniżona gdyby nie druga miłość:
do ziemniaków...

a czym można je zastąpić?

o tym następnym razem!

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się ten cykl na blogu. A kotletów sojowych jeszcze nie jadłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj u mnie była kostka sojowa i mi bardzo smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dla mnie na pewno nie schabowy, a sojowych nie jadłam! najlepsze z kurczaka ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. OOO Super! :)
    Będę zaglądała tu częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie jadłam kotletów sojowych, a szkoda bo są pyszne! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz, że "po odpowiednim przyrządzeniu ciężko się domyśleć" czy je się mięso, czy soję. W takim razie ja nie wiem, jak Ty przyrządzasz mięso/soję, ale jeśli robisz to tak, że nie czujesz smaku mięsa/soi, tylko przypraw i panierki, to znaczy, że nie robisz tego dobrze :)

    OdpowiedzUsuń