Mgliste poranki.
Śniadania smakujące niczym.
Zapach kawy co drażni jak nigdy.
Ugrzęzłam.
miedzy ścianami ambiwalentnych chęci.
Dotknąwszy
pewnych granic
porcelanowy zgubiwszy pył.
Powierzchnia pęka
Linie nie mej twarzy też.
Dziś jestem kroplą rosy,
niknącą w pierwszych chwilach wschodzącego słońca
Dziś jestem kropla wody,
w ulewie brzęcząca drobiną
Dziś jestem atomem,
zamkniętym w morzu nicości...
Czasami zdarzają nam się właśnie takie dni..
OdpowiedzUsuńPiękna taca ! ;)
Pozdrawiam. ;*
Dlaczego?
OdpowiedzUsuńFajny klimat tu tworzysz, dołączam do fanów :)
OdpowiedzUsuńMam numer 76 :)
OdpowiedzUsuń