Święta wielkanocne już minęły.
Kolejne święta, których mogłoby nie być.
Święta, które zamiast cieszyć - smuciły.
Z niedzieli na poniedziałek Neszama przeszła operacje.
Cud, że moja znajoma jest weterynarzem i zgodziła się przeprowadzić zabieg usunięcia macicy.
U psiny zdiagnozowano ostre ropomacicze, które otwierając się mocno zatruło organizm.
Stan psa w niedzielny wieczór był bardzo zły, a operacja okazała się skomplikowana.
Do domu wróciliśmy o 5 nad ranem.
Zaczęło się wyczekiwanie na poprawę stanu Neszamy.
Nie wracaliśmy do siebie, "zamieszkaliśmy" na te wszystkie dni u Rodziców by doglądać małej.
Codzienne wizyty lekarza, kroplówki, leki, wyczekiwanie aż Neszka wstanie, pójdzie siusiu.
Na szczęście widać już poprawę.
Neszama sama wstaje na dwór, je, pije.
Jest słaba i potrzeba czasu na pełny powrót do zdrowia.
Najważniejsze, że żyje, bo gdyby nie natychmistowa opercja to by jej już nie było.
Migawki z pierwszego dnia.....
Piękne pisanki na cieście. A psince życzę zdówka !!!
OdpowiedzUsuń