Lajla śpiąca na kolanach. Cisza w domu, lampki choinkowe rozwieszone na ścianie oświetlają puste wnętrze.
Miotając się w swojej bezczynności włączam laptopa i piszę.
Teraz i tu. Wiele razy próbowała już. Za każdym razem przerywając po dwóch zdaniach. Nie umiem? Nie chcę? Boję się?
Tkwię w niepewności, wiecznym czekaniu. A brak dostatecznej ilości cierpliwości czyni mnie wysoce płochliwą istotą. Chciałoby się już. A jak nie już to przynajmniej chciałoby się mieć pewność, że TO się uda.
TO. Wielka tajemnica, która już nie długo zostanie odkryta.
Niby nic wielkiego a dla mnie tak cholernie ważnego.
Ów cel którego tak uparcie szukałam. I znalazł się. W zwyczajny czerwcowy wieczór. Moment. Serce, które zabiło szybciej. Pytanie- "a może to właśnie to?" Odpowiedź, która kiełkowała aż wyrosła na zdecydowane "tak, to to".
Od listopada wyznaczając sobie cele. Listę z pozycjami do odhaczenia.
Kurs wizażu, spotkania w urzędzie, na Uniwersytecie medycznym, przymiarka do nowego bloga. Niby tyle już wiem, ale przecież żeby się udało potrzeba jeszcze tyle.
Szczęścia czasem myślę. Czy ja go mam aż tyle?
edit.
Nie wiem czy będę tu regularnie, a po ilości odwiedzin wiedzę, że zaglądacie tu dość często. Dziękuje.
Częściej jestem TU czyli na instagramie.
Pierwszy śnieg Lajli |
Swietna psinka
OdpowiedzUsuń