niedziela, 29 grudnia 2013

Walczymy o życie Lajli.

Walczymy o życie Lajli.
Ma niecałe 6 tygodni i już zbyt dużo wycierpiała.

Po 12 godzinach u Nas już zaczęły się jej pierwsze problemy.
Silne wymioty, brak apetytu.
o godzinie 13 pojechaliśmy na kliniki.
Usg,próba wkłucia się, kroplówka, antybiotyk.
Diagnoza-zapalenie żołądka uaktywnione przez stres związany z nowym otoczeniem.

Wigilia.
Doglądanie Małej, tabletki.

Drugi dzień Świąt.
Znaczne osłabienie, odwodnienie, senność.
Telefon do weterynarza.
Kroplówka, glukoza, witaminy, antybiotyk.
Karmienie na siłę elektrolitami przez strzykawkę.
Kolejny dzień tak samo.

Wczoraj w nocy.
3.40 nad ranem budząc się i doglądając Lajlę słyszę Jej pisk.
Głowa mocno wygięta w górę,bezwład kończyn,drgawki.
Poszukiwania całodobowego weterynarza.
Około 4 Kruszynka jest już pod okiem specjalistów.
Tlen, glukoza, pies zaczyna się budzić do życia.
Do 20.00 w szpitalu dla zwierząt.
Przy wypisie pies stabilny, wydawać by się mogło, że zdrowszy
Powrót do domu-Lajla w końcu więcej chodzi, ładnie je specjalny płynny pokarm.
Zasypia.
I znowu  4.30....
Glukozę, którą dostaliśmy od lekarza trudno zaaplikować do pyszczka.
Telefon do kliniki.
Drżącą ręką biorę igłę i podskórnie wstrzykuje 4ml lekarstwa.
Lajla niepewnie otwiera oczy, serduszko, które przed chwilą biło tak bardzoooo słabo, teraz bije mocniej.
otwieramy jej pyszczek, glukozą smarujemy podniebienie, dziąsła, wchłania się przez błony.

Właśnie przebywa w szpitalu.


Najgorsze jest to, iż w związku z Jej nabyciem jest tyle nie  jasności ze strony hodowcy.
Nieprawidłowa książeczką zdrowia jak się okazuje, nadal nie znana dobra data narodzenie-dowiadujemy się, że hodowca w podobnym czasie ma 4 mioty.
Czy szczenię jest zaszczepione, odrobaczone?
Jak to możliwe, że weterynarz, który miał szczepić Lajlę mieszka w miejscowości oddalonej o ok 400km od miejsca odbioru?Czemu hodowca ryzykuje i zabiera paru tygodniowe psiaki w taką podróż, czy weterynarza nie w jej mieście?
Nie wiemy bo hodowca od momentu gdy usłyszał, że z piesek choruje nie odbiera telefonów.Usłyszeliśmy tyle, że nie bierze już odpowiedzialności za zdrowie psa.Tylko czy faktycznie?
Jak widać obojętny jest mu los pieska, który przecież narodził się w jej domu.

I trudno Nam diagnozować Lajlę. Książeczka-niby już ta prawidłowa ma dotrzeć dopiero po weekendzie, trudno jak widać zrobić przynajmniej skan stron ze szczepieniami.
Lepiej planować sylwestrową zabawę.


Ale nie odpuścimy.
Tam zostały jeszcze przecież inne szczeniaki.
A co gdy ich los jest taki sam?



edit.
Lajla czuję się troszkę lepiej.
W końcu możliwa było przeprowadzenie morfologi krwi-ma anemie.
Waży niecałe 600g.

Modlę się o jej zdrowie.





29 komentarzy:

  1. biedna kruszynka! trzymam z całych sił kciuki, by wyzdrowiała :*
    znam sytuacje z takim hodowcom, wiem co to znaczy i mam nadzieję, że wszystko się ułoży! żeby tylko inne szczeniaczki też tak nie ucierpiały. to takie przykre. ludziom czasami zależy chyba tylko na zysku, bo serca w takich sytuacjach raczej nie mają, albo i rozumu.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mi jej żal ;( Trzymam mocno kciuki za jej powrót do zdrowia..
    Trzymajcie się :*

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie mi przykro, ale niestety muszę to napisać- to po części wina nabywców takich piesków. to są właśnie pseudohodowle, w których ceny szczeniąt są stosunkowo niskie w porównaniu do prawdziwych hodowli, więc to przyciąga ludzi do zakupu. dlatego ja proszę wszystkich wokół- jeśli nie stać Cię na pieska z prawdziwej hodowli, zarejestrowanej w związku kynologicznym (należy to przed zakupem sprawdzić!) to lepiej wziąć takiego ze schroniska- uszczęśliwisz siebie, pieska, a tym samym nie będziesz napędzać pseudohodowli, w których pieski są schorowane, bo mioty tworzy się kryjąc ze sobą zbyt bliskich krewnych, nie dba się o szczeniaki, nie szczepi, fałszuje książeczki, suczki mają jeden miot za drugim- co jest bardzo niezdrowe.
    przepraszam, że tak się nie odzywałam, a teraz piszę i to jeszcze z jakimiś pretensjami. po prostu naprawdę zesmucił mnie ten post. taka nauczka, może dla innych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. absolutnie nie masz racji - nasz hodowca wydawał się rzetelny, dopiero kiedy usłyszał o zdrowiu pieska zapadł się pod ziemię. podobnie z ceną, książeczką, zarejestrowaniem w stowarzyszeniu i innymi rzeczami - wszystko wydawało się w porządku! Co więcej - weterynarz potwierdził nam wszystkie szczepienia, dlatego tym bardziej światło podejrzeń pada na hodowcę...
      Bardzo łatwo Ci osądzać nie znając dokładnie sytuacji i pisząc pod wpływem uprzedzeń i emocji. Nie da się zawsze zapobiegać takim sytuacjom a wszystko co możemy w tej sytuacji zrobić to doprowadzić do zamknięcia tej hodowli i uprzedzenia innych... pozdrawiam

      Usuń
    2. nie gadaj glupot, w ogole nie masz racji, ci niby zrzeszeni także licza na zyski, niestety zdrowie szczeniąt jest na kolejnym prawie ostatnim miejscu. mam i psa i kota z takich "zrzeszonych" i to w związku kynologicznym i z jednym i z drugim mam problemy zdrowotne. tosa tylko ludzie i to pazerni wyłącznie na zyski i będę to powtarzala caly czas - oszuści w 90%. Lui
      p.s. psince zycze szybiego powrotu do zdrowia, bardzo mi przykro, ze musi tak cierpieć.

      Usuń
    3. oczywiście, że problemy zdrowotne są i będą- to przez wieloletnie tworzenie ras, takie psy mają wiele genetycznych skłonności do chorób. ale mi chodzi o sposób traktowania piesków w pseudohodowlach, o dosłownie 'produkowanie' szczeniąt i ciąże jedne za drugimi, o zbyt wczesne sprzedawanie maluchów.
      nie osądzam ani nie oczerniam Cię, Parpar, jedynie ostrzegam przed takimi osobami! sama przecież napisałaś- hodowca WYDAWAŁ się rzetelny. nie chodziło mi o to, że to Twoja wina, tylko o to, żeby inni wiedzieli, żeby uważać przy zakupie- to jest decyzja na lata, dlatego musi być bardzo ostrożna.
      i to fakt- piszę pod wpływem emocji, ale nie sposób nie zareagować emocjonalnie, kiedy widzi się takie cierpiące maleństwo.i trzymam kciuki, naprawdę mocno.

      Usuń
  4. kurcze... masakryczna sytuacja... rodzice mieli podobnie z jednym kotkiem. tak jak Wy, niby super hodowla i w ogole a potem wyszlo szydlo z worka.... moglabys napisac jaka to rasa? bo chcemy tez kupic takiego malego pieska. no i najlepiej jakbys napisala z jakich okolic ta hodowla...

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam kciuki za kruszynkę! będzie dobrze, musi być! taka biedna, ale w oczach ma dużo siły, widzę to na zdjęciu ... Ty też bądź silna! :* wygracie tę walkę, wygracie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia...trzymam kciuki za pieska!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiscie , ze zal pieska i w ogole dramatyczna sytuacja. Nie sposob nie zgodzic sie z tym co napisala Fantasmagorja. Piszesz tez, ze psinka ma niecale 6 tygodni. Przeciez to stanowczo za wczesnie, zeby oddzielac szczeniaka od matki. Jak mogliscie sie zgodzic na to?! Oczywiscie nie znam(y) calej sytuacji, ale odnosze wrazenie, ze i wy nie jestescie bez winy. A za psinke trzymamy oczywiscie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to jest akurat prawda, wystarczy poczytać kilka artykułów na temat zakupu zwierzaka z hodowli, żeby dowiedzieć się, że hodowla, która oddaje tak małe psiaki nie jest godna zaufania. Warto też poczytać o związkach kynologicznych i felinologicznych, bo niestety polskie prawo przyzwala na istnienie związków zrzeszających pseudo hodowców, którzy wystawiają pseudo rodowody (pamiętajmy, że prawdziwy rodowód musi zawierać dane kilka pokoleń wstecz, sami rodzice nie wystarczą). Kupno zwierzaka to bardzo poważna decyzja i warto się przed nią trochę zorientować. Wybacz ten wywód, ale nieświadomość nabywców jest naprawdę spora, przez co zyskują pseudo hodowcy, a tracą zwierzaki - i o tym trzeba mówić. Ale widać, że Lajlę bardzo kochasz i zrobisz wszystko, żeby wyzdrowiała, i mam nadzieję, że tak się stanie. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Oczywiście, że sześć tygodni to za wcześnie. Jednak przy odbiorze dostaliśmy informację, że Lajla ma osiem tygodni i dwa dni. Dopiero drugi lekarz stwierdził, że tyle nie ma.
      Niech nasza dyskusja i polemika tu zostanie, może i dobrze, że część z was oskarża także i nas, bo być może takie zdania w sieci spowodują, że ludzie będą bardzo ostrożni przy wyborze szczeniąt. To uniknięcie dużej dawki nerwów.
      I moim zdaniem - najgorsze jest polskie prawo - pozwala na istnienie takich hodowli, w końcu zawsze zdarzy się mniej świadomy nabywca, nikt nie jest znawcą przy wyborze swojego pupila.
      I druga rzecz - już czujemy się bezsilni: hodowca nie odbiera, policja nie prowadzi takich spraw, nie wiemy gdzie się z tym udać... :((

      Usuń
    3. Czy podpisaliście z hodowcą umowę sprzedaży szczeniaka? Jeżeli tak, to jest to tak naprawdę zwykła transakcja (choć zawsze dziwnie mi mówić o "kupowaniu" członka rodziny...) i nie widzę powodu, żeby nie mieli dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Kiedy ja kupowałam kociaka, to w umowie były wręcz zapisy dotyczące kwestii zdrowotnych i ewentualnej odpowiedzialności hodowcy za nie. Niestety obawiam się, że jeśli nie podpisaliście umowy, to finansowo od hodowcy nic nie uzyskacie... Możecie jedynie skontaktować się z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami lub Strażą dla Zwierząt i powiedzieć im o swoich podejrzeniach względem hodowcy. Tak, żeby więcej piesków już nie cierpiało.

      Usuń
  8. Trzymamy kciuki bardzo mocno, niech Twoja kruszynka wraca jak najszybciej do zdrowia! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczna kruszynka i trzymam mocno kciuki za powrót do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bidulka malutka.. :( Trzymam kciuki za tego słodziaka! Musi być dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety,tak się właśnie kończy kupowanie szczeniaka byle gdzie.... Ja nie rozumiem, jak w dobie internetu ludzie ciągle dają się nabierać i oszukiwać...za własne pieniądze... Niecałe 6 tygodni??? Kto kupuje tak młode szczenię??? Weterynarz 400 km od "hodowli??? Nic Wam to do myślenia nie dało??? Świadomie wsparliście proceder produkcji szczeniąt... bo ten "hodowca" będzie nadal krył suki co cieczkę i sprzedawał chore ,za młode szczeniaki....dlatego trzeba się trzymać z daleka od tych wszystkich pseudo-stowarzyszeń.

    W ZKwP też zdarzają się czarne owce,ale to co tam jest sporadyczne to w pseudohodowlach jest normą.... a płacą za to zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdolę. Łatwo ci gadać zza swojej klawiatury takie farmazony. Najlepiej gadać takie bzdury. Przecież to od razu widać, że właścicielka stara się o tego pieska, dba o niego, chce jego wyzdrowienia. Wiele takich psów już dawno zostałoby uśpionych. Powiem więcej: właścicielka Lajli jest bardzo świadoma, bo właśnie WALCZY. Każdemu pieskowi, kotkowi, królikowi życzę takiego właściciela...
      pozdrawiam
      wkurzona na hejty ludzi - ala

      Usuń
    2. Nie, no oczywiście najlepiej pogłaskać po główce... Gdyby ludzie zaczęli kupować psy ŚWIADOMIE, gdyby przyłożyli się do wyboru hodowli (a nie szukali najbliżej i najtaniej), to takie miejsca,jak to z którego pochodzi to szczenię po prostu przestałoby istnieć,bo nie miałoby popytu na szczenięta w typie rasy.

      Usuń
  12. I znowu łatwo osądzać.
    Jak napisałam u góry szczenię zakupiliśmy jako ponad ośmiotygodniowe!!! O weterynarzu dowiedzieliśmy się później (właściwie w toku własnego śledztwa). Poza tym wcześniej otrzymywaliśmy wsparcie i kontakt od hodowcy - czy to nasza wina, że szczenię ma prawdopodobnie jakąś wadę od momentu zanim je zakupiliśmy? Przy odbiorze wydawał się być zdrowym, zwykłym szczeniakiem.

    A Twój wpis to ewidentne "dobijanie leżącego", proszę, zachowaj te znaki interpunkcyjne dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leżący sam się dobił dokonując takiego zakupu,ja tylko napisałam czarno na białym jak takie kupowanie wygląda....bo jak się domyślam - nie sprawdziliście hodowli, nie sprawdziliście gdzie jest zrzeszona (o ile jest gdziekolwiek) - czyli nie dołożyliście starań,aby zakupić szczenię w odpowiednim miejscu....a to jest zwyczajne proszenie się o kłopoty, które niestety macie...
      A od tego pseudohodowcy - jeśli macie w ogóle jakieś potwierdzenie,że szczenię pochodzi od niego - powinniście domagać się zwrotu kosztów leczenia - choćby na drodze sądowej. Znajdźcie organizację prozwierzęcą w swojej okolicy, podpowiedzą co i jak zrobić w danej sytuacji a przy okazji sprawdzą tego pseuducha...

      Usuń
    2. royalin, od razu widać, ze jesteś jakas taka dziwna w opinii o hodowcach, chyba sama do nich należysz i nienazbyt masz swiadomosc uczuc i wspolczucia dla zwierzat. kupujący zwierzaka, tak było i w tym przypadku, dowiaduje się jak najwięcej o hodowli, wlascicielu itp. takich decyzj nie podejmuje się w piec minut. akurat w tym przypadku ewidentna wina pseudohodowcy, zawsze mozna go zglosic w jego zrzeszeniu lub związku. chciałabym zobaczyć jednego uczciwego hodowcę. Lui

      Usuń
    3. Anonimowy - Lui...mało wiesz o prawdziwych, uczciwych hodowcach...ja takich znam wielu, od lat.
      Jeśli kupujący byłby świadomym nabywcą szczenięcia,to z takiego miejsca nie kupiłby malucha. Proste. Wina jest po stronie pseudohodowcy,bo mnoży te swoje białe pseudopieski...ale i kupujący nie jest bez winy,bo napędza ten chory proceder - ŚWIADOMIE.

      A o moje współczucie i świadomość wobec zwierząt się nie martw - z pewnością jest większe niż Twoje....

      Usuń
    4. royalan - szkoda słów. proszę, czytaj ze zrozumieniem to, co pisze autorka: miała wiedzę jak i otrzymała wszystkie dokumenty, książeczkę etc. Przecież to jawne oszustwo ze strony pseudohodowcy, który jest najwyraźniej bez serca...... Przecież gdyby autorka byłą świadoma tego, jak postępuje jej (pseudo)hodowca to przecież wybrałaby innego...

      Usuń
    5. Gdyby autorka kupowała psa świadomie,to nie kupiłaby z takiego miejsca....

      Usuń
  13. Halo! To chyba świetnie, że Mała trafiła w tak dobre ręce. Jak sama napisałaś - ktoś inny już dawno by szczenię uśpił.
    Ludzie... Są i chore zwierzęta, chwała Bogu tylko, że Lajla ma takich właścicieli jakich ma!
    Sama mam westa. Straszna alergiczka, co wiedział poprzedni właściciel, ale ukrył informację. Wiedziałam, że taka rasa często ma alergie, ale czegoś na taką skalę się nie spodziewałam. Tak czy inaczej Sonia to najwspanialszy pies na świecie i gdybym teraz miała decydować, to zdecydowanie wzięłabym ją bez mrugnięcia okiem raz jeszcze.
    Tyle.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zamiast wspierać hodowców-idiotów to lepiej zaadoptować jakąś bidulkę z schroniska. Sorry, ale dla mnie kupowanie zwierząt z dziwnej hodowli i jeszcze w okresie świąt, kiedy hodowcy dostają pierd...lca na punkcie kasy i nie patrzą na dobro zwierząt to zwykła fanaberia. :/
    Trzymam kciuki z psinkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Biedny pies... A nikt tu nie jest bez winy.

    OdpowiedzUsuń