wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowania roku nie będzie.

Ostatni dzień roku.
Powinnam chyba zrobić podsumowanie tych 365 dni.
Nakreślić wszystkie moje kroki do przodu, upadki, stagnacje.
Wyciągnąć jaką puentę.

Nie mam dziś na to sił.
Zamglona rzeczywistość rozgościła się pośród mnie.
Czas co zatrzymał się 24 grudnia.
Wszystko odtąd takie niewyraźne.
Tak jakby ktoś kazał mi oglądać czarno-biały film w zwolnionym tempie.
A ja zmęczona i przerażona kolejnymi klatkami taśmy filmowej nie mogłabym odwrócić głowy.

Na nitce zawieszona, kołysząc się na wszystkie strony
wyczekując wiadomości nie umiem znaleźć sobie miejsca
Tragiczny balet na krawędzi przepaści.

Budząc się nocy rozglądam się i szukam Małej.

wygrana w konkursie "Lubię siebie"

Croissant z serem żółtym, kawa. 
















niedziela, 29 grudnia 2013

Walczymy o życie Lajli.

Walczymy o życie Lajli.
Ma niecałe 6 tygodni i już zbyt dużo wycierpiała.

Po 12 godzinach u Nas już zaczęły się jej pierwsze problemy.
Silne wymioty, brak apetytu.
o godzinie 13 pojechaliśmy na kliniki.
Usg,próba wkłucia się, kroplówka, antybiotyk.
Diagnoza-zapalenie żołądka uaktywnione przez stres związany z nowym otoczeniem.

Wigilia.
Doglądanie Małej, tabletki.

Drugi dzień Świąt.
Znaczne osłabienie, odwodnienie, senność.
Telefon do weterynarza.
Kroplówka, glukoza, witaminy, antybiotyk.
Karmienie na siłę elektrolitami przez strzykawkę.
Kolejny dzień tak samo.

Wczoraj w nocy.
3.40 nad ranem budząc się i doglądając Lajlę słyszę Jej pisk.
Głowa mocno wygięta w górę,bezwład kończyn,drgawki.
Poszukiwania całodobowego weterynarza.
Około 4 Kruszynka jest już pod okiem specjalistów.
Tlen, glukoza, pies zaczyna się budzić do życia.
Do 20.00 w szpitalu dla zwierząt.
Przy wypisie pies stabilny, wydawać by się mogło, że zdrowszy
Powrót do domu-Lajla w końcu więcej chodzi, ładnie je specjalny płynny pokarm.
Zasypia.
I znowu  4.30....
Glukozę, którą dostaliśmy od lekarza trudno zaaplikować do pyszczka.
Telefon do kliniki.
Drżącą ręką biorę igłę i podskórnie wstrzykuje 4ml lekarstwa.
Lajla niepewnie otwiera oczy, serduszko, które przed chwilą biło tak bardzoooo słabo, teraz bije mocniej.
otwieramy jej pyszczek, glukozą smarujemy podniebienie, dziąsła, wchłania się przez błony.

Właśnie przebywa w szpitalu.


Najgorsze jest to, iż w związku z Jej nabyciem jest tyle nie  jasności ze strony hodowcy.
Nieprawidłowa książeczką zdrowia jak się okazuje, nadal nie znana dobra data narodzenie-dowiadujemy się, że hodowca w podobnym czasie ma 4 mioty.
Czy szczenię jest zaszczepione, odrobaczone?
Jak to możliwe, że weterynarz, który miał szczepić Lajlę mieszka w miejscowości oddalonej o ok 400km od miejsca odbioru?Czemu hodowca ryzykuje i zabiera paru tygodniowe psiaki w taką podróż, czy weterynarza nie w jej mieście?
Nie wiemy bo hodowca od momentu gdy usłyszał, że z piesek choruje nie odbiera telefonów.Usłyszeliśmy tyle, że nie bierze już odpowiedzialności za zdrowie psa.Tylko czy faktycznie?
Jak widać obojętny jest mu los pieska, który przecież narodził się w jej domu.

I trudno Nam diagnozować Lajlę. Książeczka-niby już ta prawidłowa ma dotrzeć dopiero po weekendzie, trudno jak widać zrobić przynajmniej skan stron ze szczepieniami.
Lepiej planować sylwestrową zabawę.


Ale nie odpuścimy.
Tam zostały jeszcze przecież inne szczeniaki.
A co gdy ich los jest taki sam?



edit.
Lajla czuję się troszkę lepiej.
W końcu możliwa było przeprowadzenie morfologi krwi-ma anemie.
Waży niecałe 600g.

Modlę się o jej zdrowie.





czwartek, 26 grudnia 2013

Święta w kadrze.

święta w migawkach :)


Choinka we własnym domu!




W tym roku Mikołaj był bardzo hojny...czyżbym była aż tak grzeczna?





Miejmy nadzieję, że słodycze nie idą w uda ^^





Prażone ziarna kukurydzy-skosztowane w ubiegłe wakacje w Hiszpanii-przepyszne do pochrupania :)


Może uda mi złożyć kiedyś łabędzia.



A to już Wigilia.








środa, 25 grudnia 2013

DIY Kula śnieżna.







Prezent DIY, którego wcześniej nie mogłam opublikować bo to prezent dla Niego.



Kula śnieżna
Potrzebne Nam będą
słoik
brokat
figurka
woda
gliceryna
klej na gorąco/silikon.

Figurkę przykleić do dna zakrętki.Poczekać aż dobrze wyschnie.
Do słoika wlać przegotowaną wodę i dodać pare kropel gliceryny.
Wsypać brokat.
całość dobrze zakręcić.
Gotowe!!!








poniedziałek, 23 grudnia 2013

Pomysły jak zapakować prezenty.

Ogarnął już Was szał świątecznych przygotowań?
Ostanie zakupy, porządki, zbieranie się do przygotowywania potraw.Ubieranie choinki.
Pakowanie prezentów.

Dziś skupimy się na tym ostatnim czyli jak zapakować ładnie prezent.
Niby to tylko opakowanie ale myślę, że jeśli pomysłowo zapakujemy prezent to zwykła czekolada może zyskać swego uroku :)



Tak,tak Kochanie-są tu i Twoje prezenty :)

    


Czasem wystarczy zwykły czarny arkusz papieru, kawałek kory, jakaś gałązka, szyszka.




Albo czarno-biała gazeta, żołądź i słoma. 



Kokardki przeważnie zdobią opakowane prezenty.A gdyby tak to sama kokarda stanowiła opakowanie. 


Tutaj jakiś florystyczny materiał.



Prezent owinięty bibułą, przewiązany ozdobnym drutem florystycznym i koralikami.




i znowu florystyczna siatka.

Opakowanie bo lekach też się nada jeśli wykleimy je ozdobnym papierem.



Rozpuszczona czekolada w formie babeczki-idealna do gorącego mleka:)


Cukierek?


niedziela, 22 grudnia 2013

Pierwsza wigilia.Krem miodowy.

Pierwsza Wigilia już za mną.
Z Fundacją. Z ludźmi, którzy stali się tak bliscy.
Nocne kolędowanie przybliża Święta :)

Dziś jeszcze jedne pomysł na prezent.

Tym razem słodkiiiiiii krem miodowy.Przepis tutaj.










sobota, 21 grudnia 2013

Lubię siebie.

Wygrałam.
Nie chodzi tu tylko o konkurs "lubię siebie".
Chodzi głównie o to, iż w końcu daje sobie prawo by uwierzyć, że wygrałam życie.

Serdecznie dziękuje Ogólnopolskie Centrum Zaburzeń Odżywiania!!!

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=495758133877469&set=a.495758117210804.1073741831.164619806991305&type=1&theater

Niegdyś, w sumie nie tak dawno, wstydziłam się swego ciała. Odbicia w lustrze. Nienawidziłam siebie. Tak po prostu.
Przegrywałam każdego dnia, a rankiem nie mając sił ciągnęłam swój żywot .
Anorektyczka faktycznie umiera na raty. Najgorsze jest to, iż pragnąc zakończyć swą sonatę los nie pozwala jej wykonać ostatnich dźwięków.
Dziś wiem, że to najpiękniejsze co mogłam od niego dostać - silną wolę... Bo zawsze czułam, że jest taka cząstka mnie która chce żyć.
I dzięki temu przetrwałam ten śmiercionośny maraton i wygrałam życie, a przecież niektórzy już nawet mówili, że umrę.

Dziś lubię siebie.
To kim jestem i kim się staję.
Wiem, że rzeźba jeszcze niedokończona, aczkolwiek patrząc już na to co powstało uśmiecham się do tego.
Lubię swoje ciało.
Z jego mankamentami i walorami.
Lubię swoją duszę.

A czy Ty lubisz siebie?



piątek, 20 grudnia 2013

DIY-mydełka goździkowe

Czarowania ciąg dalszy.
Dziś mydełka goździkowe.
Może i efekt końcowy różni się od pożądanego ale myślę, że i tak nadają się na podarunek. 

W kąpieli wodnej topimy mydło(i właśnie tutaj u mnie nastąpił  problem, gdyż moje nie chciało się stopić).Wyklejamy foremkę, w której wcześniej umieściłam parę goździków.
Czekamy aż mydełko ostudzi się i zastygnie.




 

czwartek, 19 grudnia 2013

DIY-świeczki w starych filiżankach.

Każdy z Was ma zapewne jakieś starsze filiżanki, które kurzą się w kuchennej półce.
A może tak przywrócić je do życia, tyle że w innej formie?
Może obdarować kogoś świeczką zrobioną w tejże filiżance?
Nic prostszego!!!

Potrzebne Nam będą:
stare filiżanki
świeci/wosk
knot
dwa rondelki.

W kąpieli wodnej rozpuszczamy wosk.Na dnie filiżanki przymocowujemy knot.
Gdy cały wosk się stopi ostrożnie przelewamy go do naszej filiżanki.Odstawiamy do ostygnięcia.


Gotowe :)

środa, 18 grudnia 2013

Prezenty DIY-kule do kąpieli.

Prezentów DIY ciąg dalszy.
Dziś domowe Piernikowe kule do kąpieli.






Do przygotowania potrzeba Nam:
2porcje sody oczyszczonej
1 porcja kwasku cytrynowego
oliwa z oliwek
balsam
dodatki
sylikonowe foremki


Do miseczki wsypujemy sodę, kwasek, wybrane dodatki oraz kapkę(dosłownie) balsamu.
Mieszamy.
Następnie dolewamy oliwę z oliwek(może dolać też rozpuszczony olej kokosowy).Tyle aby uzyskać konsystencję mokrego pisaku.
Całość przekładamy do foremek, mocno ubijając.
Pozostawiamy do wyschnięcia, najlepiej na noc.

Gotowe!




wtorek, 17 grudnia 2013

Przed-święta, reminiscencje głodnych świąt.



Grudzień.
Czas Świątecznej aury przykrytej białym puchem śnieżnym.
Długie wieczory, mroźne poranki.

Przed-święta.

Zapach pierniczków, cynamonu. Światełka migoczące, choinki przystrojone w szklane bombki.

Czas oczekiwania, czas radości i wypełnienia swego wnętrza spokojem...i nadzieją.
Najpiękniejszy okres w roku.
Choroba która bledła w minionych latach właśnie wtedy.
Z wielką radością szykowałam się do świąt...wyszukiwanie prezentów...tworzenie wianków, kartek, drobiazgów.
Czułam że coś umiem, że mogę dać innym cząstkę siebie…a przy tym zapominałam o bólu mej egzystencji.

Jednakże czy okres świąt był cały czas tak przyjemny?
Czy aromat tegoż wszystkiego nie wywietrzał, tak jak wietrzeją pierniki w otwartym pudełku?
Bo święta to jedzenie, .dużo jedzenia...i czy cieszyłam się nim tak samo jak wyklejaniem kolejnej kartki?

Niestety.

Wigilia...kryształowy stół udekorowany świąteczną zastawą...biały obrus, sianko, opłatek.
Choinka w tle.
Byłoby cudnie, gdyby nie jedzenie, które zaraz wypełniło pustą przestrzeń blatu.

Każdy kęs bolał tak samo...oczy patrzące na tą różnorodność potraw, nos rozkojarzony mieszaniną różnorakich zapachów, żołądek niemal wyrywający się do tychże potraw. Melodia kolęd nie mogąca zagłuszyć tego nieprzyjemnego uczucia.
I głowa, która kategorycznie zabraniała.

Walka.

Umysł kontra wyciągnięte ku jedzeniu ręce.

Silna wolna znowu okazuje się zabójcza.

Samobójczy uśmiech...paznokcie wbijane w uda w ukryciu przed Rodzicami.
Dziś nie wolno Ci płakać, nie rób im tego.

Każdy kęs kosztujący nadszarpanym sumieniem, obsesje i strach niszczące świąteczną aurę.

Niepokój.

Analiza ud w przedpokojowym lustrze w drodze do łazienki.

A to dopiero Wigilia.
Jeszcze dwa dni ucztowania przed Tobą.
Gdzie się podziała ta wesołość, na co te wszystkie przygotowania?

Fizyczny ból brzucha skutkujący złym nastrojem, nerwowość.

Tak w skrócie wyglądają święta anorektyczki.
Nie ma mowy od odpoczynku od chorobowych myśli.Wręcz przeciwnie, niczym rozszalały rój pszczół żądlą gorliwiej, mocniej zasznurowują nasze usta, bo pomimo permanentnego postu mamy czelność obrażać nasze postanowienia...lewą ręką, na której widnieje czerwień używamy widelca.

Nie są one bajeczne.
Byle przetrwać.
Byle nie przytyć.

Te reminiscencje błyszczące w mej głowie spisywane teraz w grudniowe popołudnie są już tylko archiwum przeszłości...echem, który topnieje tak szybko jak śnieg w słoneczny dzień.

Tegoroczne święta będą inne, z wielu powodów.

Nie tylko dlatego, iż odzyskałam siebie, że pokonałam anorektyczny bój i zwyciężyła wolność.
Choć nie ukrywam że święta bez mego anorektycznego gorsetu będą świeższe, lżejsze... i radośniejsze.
Nie będzie już strachu o to że za dużo mam na talerzu, że nie wolno mi chcieć.
Nie będzie już realnego bólu żołądka.

Będą one inny także dlatego iż spędzę je z Nim.

Po raz pierwszy w życiu ubiorę choinkę we własnym domu.
Już migoczą tutaj lampki rozwieszone na całej ścianie salonu.
Przygotowywanie prezentów cieszy jak zwykle... ale teraz wiem że owa radość nie jest ulotna, że przeżyje ze mną święta, że nie zniknie wraz z pojawieniem się barszczu z uszkami.

Prawdziwe święta.
Takie jakie powinny być.
I niech już zostaną takie do końca.





poniedziałek, 16 grudnia 2013

Mikołaj już zaczął pracować.

Święta tuż, tuż..

Choinka czeka już na ubranie, lampki zakupione, pierwsze prezenty w ukryciu czekają na Wigilię.
W ciągu dalszym tworzymy prezenty DIY-wszystkie propozycje wkrótce na blogu.

Prezent od moich podopiecznych-pierniczki ręcznie zdobione wzruszają.
A wczoraj od pewnej Dobrej Duszyczki dostałam parę akcesoriów do kuchni i dzbanuszek-kadzidełko.