sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział pierwszy. Do widzenia.









Zamiast dzień dobry napiszę do widzenia- i nie, nie dlatego, że odchodzę ale dlatego, że ten zwrot najczęściej zapewne usłyszę w przyszłej pracy.

Do widzenia  
w głębszym sensie. Nieodwracalnym. Nieuchronnym.

Znowu męczę się jak zacząć, jak napisać czy też opisać to co dzieje się w mym życiu
A właściwie co wydarzać się będzie. I wiem, że już dosyć niedomówień, niejasności i tajemnic.

Wielu się zdziwi, wielu się zakrzywi...zapytacie dlaczego właśnie to?

I chyba nie ma jednej odpowiedzi.

Nie ma tej właściwej....

Czy się nie będę bać?

Myślę, że dziewięć lat permanentnego umierania nauczyło mnie obcować z tym tematem.

Pół roku temu, w czerwcowy wieczór zasiało się we mnie ziarno. Ziarnko kiełkowało przeobrażając się w podjęcie decyzji.

Trudnej nie ukrywam.

Nie wiem co mnie czeka,  ale wiem jaką drogę będę musiała przejść.

I być może dla jednych będzie to droga zakończona murem, którego nie będę w stanie przebić to czy jeśli tego właśnie chcę, tego pragnę to nie warto próbować?

Przeszkód w moim życiu i tak było już dużo. Udało się. Żyję.

Przeżyłam by teraz zająć się  u m i e r a n i e m.

A właściwie formą dokonaną.

Ś m i e r c i ą.





instagram

                                                                             







2 komentarze:

  1. jaką śmiercią?

    ja natomiast stoje na rozdrożu, nie chce ani żyć, ani się zabić, tzn bardziej pragnę się zabić, niż wybrać życie..
    zastnawiałam się czemu nie chce męża, pracy i dziecka, bo chce umrzeć.. tego chce..
    i tak stoje na rozdrożu i szukam czekam na odpowiedz podpowiedź ..
    może ktoś zna odpowiedź na pytanie - po co mam żyć?
    o tak jest mama, jest brat, babcia, jest chłopak, są znajomi,
    nie, nie jestem sama, nie jestem samotna,
    mam też kochającego futrzaka, mam nawet małe plany, chcę za 2 tygodnie jechać do kuzynki,
    pomóc jej, odwiedzić ją, a jednak? nie mam marzeń, nie chce .. nie umiem..
    chce umrzeć.. czy to już depresja?
    ale nie pójdę do psychologa bo powie mi to co ja wiem, że mi powie, choć nigdy nie byłam
    jedynie co przydał by się psychiatra i jakaś magiczna tabletka
    ale brać prochy tylko po to by przedłużyć obecny stan rozdroża? boże nie wiem nie umiem,
    swoją drogą nie wierzę w boga.. jestem wolną duszą.. duszą która się boi? czego? nie wiem..
    eh.. sory ale jak napisałaś o śmierci
    to ja pomyślałam że właśnie tu się rozpiszę, bo najłatwiej do nieznajomych
    a nie mam sama żadnego bloga ani nic, to gdzie mam światu o tym napisać,
    że nie chce żyć

    OdpowiedzUsuń